Jak się obudzisz, już wiesz — świeże ceny owoców i warzyw na dziś, u nas.

Kup teraz abonament!

Rosja dzielnie walczy z przemytem

Rosyjskie służby nie ustają w walkach o powstrzymanie strumienia produktów rolnych, który dzień w dzień trafia z Unii na teren Federacji. Ale wygląda na to, że im bardziej się starają, tym więcej unijnych warzyw i owoców trafia na rosyjski rynek. Fama głosi, że skala tego procederu, zwanego eufemistycznie re-eksportem jest już w zasadzie masowa.

A jakie są ostatnie wieści z tego frontu? Pierwsza jest taka, że kolejny kraj europejski otrzymał żądanie rosyjskich władz o wyjaśnienie nagłego wzrostu eksportu warzyw i owoców. Tym razem, po między innymi Białorusi, Albanii, Bośni i Hercegowinie, padło na Szwajcarię. Helweci „zostali poproszeni” o klaryfikację w sprawie skokowego wzrosty eksportu do Rosji po wprowadzeniu embarga dla UE. A wzrost był imponujący, bo rzędu 50 procent. A przecież wiadomo, że Szwajcaria w produkcji owocowo – warzywnej się nie specjalizuje. Dodajmy, że w przypadku jabłek eksport ze Szwajcarii do Rosji wzrost eksportu wyniósł aż 400 procent.

Rosjanie podejrzewają, że szwajcarskimi dokumentami opatrywane są owoce i warzywa z krajów Unii i dali władzom Szwajcarii 10 dni na wyjaśnienie sytuacji. Szwajcarzy oświadczyli, że trudno od ręki spełnić rosyjskie żądania i starają się łagodzić napięcia między tymi dwoma krajami.

Rosyjskie służby graniczne, celne i fitosanitarne nie ustają w próbie zatrzymania szmuglu. Tu każdy sposób jest dobry. Ostatnie Rossielchoznadzor odesłał powrotem na Białoruś 360 ton warzyw. Chodziło o 17 transportów polskich i greckich warzyw, które między 24 a 27 listopada wysłano z Białorusi do Kazachstanu tranzytem przez Rosję. Pretekstem był fakt, że transport nie przeszedł przez wyznaczone rosyjskie punkty odprawy i Rosjanie byli przekonani, że zniknie on na terenie Federacji zanim dotrze do Kazachstanu.

O tym jak mało skuteczne są rosyjskie starania świadczą inne dane. Chodzi mianowicie o białoruski import warzyw i owoców, który od czasu wprowadzenia embarga przez Rosję rośnie bardzo dynamicznie. I wszyscy wiedzą, że to nie dlatego, iż Białorusini zaczęli nagle zjadać tak dużo owoców i warzyw. A według informacji władz białoruskich między sierpniem a październikiem import ten wzrósł aż o 80 procent do poziomu 350 tys. ton. Import wzrósł jeśli idzie o wszystkie produkty objęte rosyjskim embargiem. Dobrze to widać w przypadku jabłek z Polski – w sierpniu na Białoruś trafiło ich 3 580 ton, a już w październiku 11 430 ton.

Można powiedzieć, odwołując się do myśli Stefana Kisielewskiego, że Rosja dzielnie walczy z problemem, który sama stworzyła. Oczywiście fakt, że rosyjskie władze nie są w stanie skutecznie zamknąć granic nie znaczy, że embargo nie jest problemem dla producentów i eksporterów z Unii Europejskiej. Jest jak najbardziej. Taki wahadłowy handel UE – Białoruś i potem Białoruś – Rosja jest mało wydajny i kosztowny. Oznacza to, że produkty unijne muszą być o wiele tańsze, aby utrzymać opłacalność całej akcji, niż byłyby w przypadku normalnego handlu. I co by nie mówić również skala jest mniejsza.

Dla Rosji i rosyjskich importerów ogromnym problemem jest też pikujący w dół kurs rubla. W ostatni piątek za 1 euro trzeba było płacić już rekordowe 65 rubli, a za dolara 50 rubli. Na początku bieżącego roku kurs wynosił 45 rubli za euro i 33 ruble za dolara. Rosyjska waluta traci też mocno do złotówki. W środę, trzeciego grudnia za rubla płacono zaledwie 0,0628 zł, podczas gdy rok temu było to 0,0932 zł. To strata na poziomie 32 procent. Oznacza to, że mogą oni kupić o wiele mniej warzyw i owoców „białoruskich” niż kupiliby przy mocnej własnej walucie.

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem
PODOBNE