Jak się obudzisz, już wiesz — świeże ceny owoców i warzyw na dziś, u nas.

Kup teraz abonament!

Polski ziemniak pod naciskiem importu

2014-02-07 13:00

Polska – chłopiec do bicia

Najkrócej rzecz ujmując – sprowadzanie ziemniaków do Polski nie stanowi żadnego problemu. Natomiast wyeksportowanie polskich ziemniaków do krajów UE lub do Rosji jest zadaniem z zakresu obliczania kwadratury koła.

Oczywiście największą „winną” jest bakterioza ziemniaka. Według oficjalnych statystyk choroba ta jest stwierdzana na polskich ziemniakach co najmniej kilka razy częściej niż na ziemniakach w Europie Zachodniej. Ponieważ bakterioza oznacza kwarantannę, jej stosunkowo częste występowanie w Polsce ustawia naszych producentów i eksporterów w roli chłopca do bicia.

A prawda jest nieco odmienna od oficjalnego obrazka (jak to często bywa). Szkopuł bowiem w tym, że w krajach Europy Zachodniej badania na obecność bakteriozy są o wiele rzadsze i mniej restrykcyjne niż w Polsce. W rezultacie nie dość, że bada się mniej próbek, to do badań tych trafiają przede wszystkim ziemniaki, które z dużym prawdopodobieństwem tej choroby nie mają.

I mamy taki rynek, jaki mamy. W Polsce zbiory ziemniaków były rekordowo niskie. Do tego za naszą wschodnią granicą jest kraj, który chętnie by kupił nasze ziemniaki (Ukraina). Wobec tego logicznym byłoby oczekiwać wzrostu cen ziemniaków na naszym rynku. Ceny są może nieliskie w porównaniu do ostatnich dwóch lat, ale w powszechnej ocenie producentów, przy takim spadku produkcji bieżący poziom jest nieoszacowany. A dzieje się tak, bo od tygodni polski rynek znajduje się pod naciskiem fali wysokiego importu ziemniaka.

W Polsce można upchnąć nadwyżki

W bieżącym sezonie trzy kraje UE mają wyraźnie wyższe zbiory niż rok temu – Francja, Belgia i Wielka Brytania. Na naszym rynku mamy wysoką podaż ziemniaków z dwóch z nich, a de facto ze wszystkich trzech. bezpośrednio idzie eksport z Francji i Belgii. Ale dużo jest też ziemniaka z Holandii. A rzeczywistość wygląda tak, iż jest to albo reeksport ziemniaków brytyjskich, albo do nas trafiają gorsze ziemniaki holenderskie, a w Holandii zostają ziemniaki z Wysp Brytyjskich. Zresztą jest też bezpośredni eksport z Wielkiej Brytanii do Polski.

Ponad to do naszego kraju sprowadzane są ziemniaki z Niemiec. I to w sezonie, w którym Niemcy mają o milion ton mniejsze zbiory niż rok temu. Ale jest tu sytuacja analogiczna jak z Holandią. Niemcy sami importują ziemniaki z Holandii i Francji, a do Polski sprzedają towar, który u nich nie cieszy się wzięciem, czyli ziemniaki o kalibrze 50+. Jako odrost mają one w Niemczech relatywnie niskie ceny, na poziomie który czyni eksport do Polski opłacalnym.

Polska jest więc wiadrem, do którego zsypywane są nadwyżki i odrosty ziemniaków z pięciu głównych krajów – producentów tego warzywa. Natomiast ziemniaki, które wyrosły nad Wisłą i Odrą mają mizerna szanse na eksport. Takie szanse, jak wiemy pojawiają się tylko w latach klęskowych. Przykład mieliśmy w zeszłym sezonie. Wtedy widzimy typowe zjawisko, które można opisać zdaniem „procedury i przepisy swoje, a ludzie muszą coś jeść”. Problem dla Polski to fakt, że kryzysy podażowe zdarzają się dość rzadko.

Zobacz więcej: Ziemniaki

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem
PODOBNE