Problemy z jakością jabłek?

A mogłoby być tak pięknie, bo zainteresowanie jabłkami ruszyło jak z kopyta. Niestety okazuje się, że popyt jest, ceny rosną, ale coraz częściej słyszy się o problemie z jakością owoców. Przedstawiciele firm i grup producneckich mówią, że sporo owoców ma już za niską jędrność, pokazują się różnego rodzaju choroby fizjologiczne a nawet grzybowe.

Sadownicy mają jednak w tej kwestii nieco inne zdanie. Oni uważają, że zła jakość to swego rodzaju fortel taktyczny, który pozwala eksporterom płacić więcej za kilogram, przy tak naprawdę mniejszej ilości zakupionych owoców, co finalnie daje zerowe zyski ze sprzedaży.

Ceny jabłek może idą do góry, ale ich sprzedaż to prawdziwa droga przez mękę. Handlowcy czepiają się dosłownie wszystkiego. A to, że jabłka za małe, za duże, za mało wybarwione, za miękkie, są na nich plamki… i człowiek w pewnym momencie ma wrażenie, że z całych skrzyni jakie im przywiózł niewiele w ogóle jest deseru i kasę jaką liczył zarobić utopił w przemyśle – mówi sadownik z okolic Grójca.

Tego typu wypowiedzi producentów jest coraz więcej, z kolei eksporterzy twierdzą, że sadownicy zbyt długo przetrzymują jabłka przez co wśród sortowanych owoców sporo jest odsortów, które nie nadają się na sprzedaż jako jabłka deserowe. A gdyby dostarczane owoce były tak naprawdę dobrej jakości mogliby płacić nawet więcej.

Tak czy inaczej, ceny oficjalnie powoli pną się w górę, średnio o 10 groszy na kilogramie, podobnie jak zainteresowanie jabłkami. Ewidentnie po Nowym Roku handel tymi oocami się ruszył, trzeba jednak brać pod uwagę wysokie wymagania eksporterów.

Zobacz więcej: Jabłka